Już dawno nie wydaliśmy tak skrajnej opinii o restauracji! Z jednej strony fantastyczna atmosfera, z drugiej – słaba obsługa i przeciętne, delikatnie mówiąc, jedzenie. Może wiele osób nie zgodzi się z naszym osądem, ale jest on konsekwencją naszej historii, a dzień, w którym tam dotarliśmy, nie był podobno typowym dniem dla tego miejsca. Poznajcie naszą recenzję z wypadu do Warsztatu we Wrocławiu.  

Przede wszystkim nie trafiliśmy do Warsztatu w typowy dzień. Była to niedziela, kiedy kuchnia funkcjonowała w formie plenerowej (z okazji Osiedlowych Akcji). Na FB przeczytaliśmy, jakie są dania, i udaliśmy się na ulicę Niedźwiedzią 5. Lokal jest urządzony we wnętrzu starego warsztatu; dysponuje wspaniałym ogrodem oraz szklarnią. W środku jest komfortowo, z bardzo przyjemnym wystrojem, otoczenie zewnętrzne również jest świetne – zwłaszcza w upalny dzień ma się ochotę napić dobrego piwa lub lemoniady i posiedzieć ze znajomymi. To mogłoby być interesujące miejsce dla rodzin z dziećmi, które mają tam dużo swobody, a na parapetach leżą przygotowane dla nich książeczki i zabawki. Mogłoby, gdyby nie kuchnia. W dniu, w którym tam byliśmy, dania nie były serwowane tak jak zazwyczaj, z menu; było tylko kilka podstawowych dań, które odbierało się osobiście w ogrodzie. W każdym razie atmosferę oceniamy na mocne 4+, bez dwóch zdań.

Jeśli chodzi o obsługę, wypadła marnie. Wiem, że był niedzielny sielankowy dzień, ale jak trzeba zamawiać przy barze, to chciałoby się o tym wiedzieć. Jak już zamawiam przy barze, a stoją tam cztery osoby z obsługi zajęte swoim towarzystwem, to miło by było, gdyby ktoś łaskawie przyjął ode mnie zamówienie. W każdym razie złożyłem wreszcie zamówienie i dostałem trzy magiczne bloczki na dania oraz informację, że wodę mineralną mogę sobie wyjąć z szafki na zewnątrz. Później była cała seria biegania w lewo i w prawo, bo kiedy odebrałem napoje, musiałem iść szukać otwieracza, a jak znalazł się otwieracz, to musiałem znów się prosić o jakieś kubki. Jakieś takie bezsensowne chodzenie i proszenie się o wszystko, tak jakby ktoś nie mógłby po prostu przynieść mi tych napojów i ich otworzyć. Ech! Później poszedłem odebrać zamówione dania. Wybraliśmy Tacos Chilli con carne z melonem oraz chilli, Pampuch z paprykarzem bostońskim i tymiankowym ogródkiem oraz Krakers ryżowy z humusem, grillowanymi warzywami i mango. Wszystkie dania były w niskiej cenie 13 zł, ale prezentowały słaby poziom. Do picia wzięliśmy lemoniadę oraz wodę mineralną. Niestety, żadne z dań się nie wybroniło.

Tacos przypalony, wręcz w 1/3 zwęglony. Chilli con carne papkowate, choć trzeba przyznać, że dobrze doprawione. Pampuch z paprykarzem to jakaś bułeczka z niesmaczną breją, w której znaleźliśmy… włos! A krakers ryżowy z humusem okazał się zwykłym humusem z połówką wafla ryżowego i jakimś sosem z kawałkami warzyw (danie niejadalne). Przykro to mówić, ale już dawno nie mieliśmy takiego kulinarnego zawodu. Postanowiliśmy sobie jednak, że przyjedziemy w inny dzień, kiedy jest serwowane regularne menu. W końcu wg naszych znajomych kuchnia w Warsztacie jest bardzo dobra.

Podsumowując, atmosfera jak niebo, ale dania tego dnia pochodziły z samego dna kulinarnego piekła. Najlepiej będzie, jak sprawdzicie sami.

PS Tego dnia grał też DJ i on dostaje od nas wielką 6!

Lokalizacja: Niedźwiedzia 5, 54-232 Wrocław, Polska

Jedzenie
Obsługa
Atmosfera