Była to nasza druga wizyta w Warsztacie. Pierwsza okazała się nieporozumieniem i możecie o niej poczytać tutaj (link). Streszczając się, atmosfera bez zmian – megafajna. Jedzenie bardzo dobre. Tym razem testowaliśmy wątróbkę, baraninę, humus, dorsza oraz desery. Dania wyśmienite, niezbyt tanie, ale polecamy; desery za słodkie. Natomiast piętą Achillesa pozostaje nadal obsługa. Na to, żeby ktoś wskazał nam stolik, czekaliśmy kilka minut, na napoje – 20 minut, a najciekawiej było z deserami – leżały na ladzie 20 minut, bo panie się zagadały, aż w końcu tak machałem do kelnera, że w sumie można powiedzieć, że przyniosłem je sobie sam. Obsługa wykazała totalną olewkę, albo była niewidoma – zwłaszcza kelnerka w żakiecie. Jedyny pomocny kelner to sympatyczny młody facet w okularach; potrafił nawet opowiedzieć o potrawach: jakie sery są w daniach, że wątróbka jest z kaczki oraz, jak się podniosło rękę i uśmiechnęło, od razu podchodził. Przy reszcie obsługi można by nawet wystrzelić racę i nic, a przecież jest tylko około 10 stolików. Jeden kelner jakości obsługi nie uratuje.

Niestety, pomimo wyśmienitej kuchni i superatmosfery, nie zawędrujemy tam w najbliższym czasie. Powód? Obsługa….

Lokalizacja: Niedźwiedzia 5, 54-232 Wrocław, Polska

Jedzenie
Obsługa
Atmosfera