W walentynkową sobotę postanowiliśmy zjeść na mieście, ale wcześniej, nauczeni doświadczeniem, zrobić rezerwację. Po kilku telefonach okazało się, że i tak jest ciężko zdobyć stolik w ten dzień. No to może restauracja Okrasa? Lubimy programy Okrasy, książka kucharska jego autorstwa też jest pełna fajnych przepisów, więc dlaczego nie? No to kolejna próba i udało się zarezerwować stolik. Tym oto sposobem mogliśmy się udać na sobotni obiad do Restauracji Okrasa przy ulicy Igielnej. Dodam, że pan przyjmujący rezerwację był bardzo pomocny i rzeczowy.

Gdy weszliśmy do środka, naszym oczom ukazało się bardzo zwyczajne i mało klimatyczne wnętrze, ale przecież nie dla wystroju tam przyszliśmy, a dla kuchni i smaków. Po malutkim zamieszaniu odnalazła się nasza rezerwacja i już siedzieliśmy przy stoliku.

Zdecydowaliśmy się zamówić zupy: żurek wiejski (15 zł) i krem z dyni z serem solankowym (14 zł), a jako dania główne: pierogi ze szpinakiem z sosem gorgonzola (28 zł), udziec z królika z buraczkami (46 zł) oraz dziecięce danie kurczak z frytkami (14 zł). Wybierając deser, zdecydowaliśmy się na owocowy sen, czyli lody waniliowe z konfiturą i bitą śmietaną (17 zł). Do picia wzięliśmy Pepsi (6 zł za 0,2 l) i dwie wody mineralne niegazowane (6 zł za 0,33 l). Przy składaniu zamówienia okazało się, że udziec jest bez żadnych dodatków, toteż domówiliśmy pieczone kartofelki Okrasy (7 zł).

Oczekiwaliśmy na dania około 20 minut. Zupy prezentowały się świetnie. Krem z dyni okazał się przepyszny, połączenie go z solankowym serem było mistrzowskie. Żurek dobry, ale nie rewelacyjny (dla nerdów uważających, że żurek i żur to różne zupy, dodam, że smakował bardziej jak żur;)).

Wygląd dań głównych również był bez zarzutu. Królik podany z sosem pietruszkowym i pieczonymi kartoflami wyglądał świetnie, a i w smaku był niczego sobie; buraczki podano z owocem granatu – było to dla mnie całkiem nowe połączenie i muszę przyznać, że smaczne. Duża porcja pierogów, obficie wypełnionych nadzieniem, ułożona była wokół miseczki z sosem. Niestety, sosu było zbyt mało na całą porcję, a bez niego pierogi były całkiem zwyczajne. Lody na deser były zdecydowanie dalekie od pysznych lodów z Tralalala Cafe.

Za całość zapłaciliśmy 159 zł, co jest kwotą powyżej średniej (np. w Bernardzie smaczniejszego królika z pełnymi dodatkami zjemy taniej), więc wypadkowa smaku do ceny skłania nas na postawienie średniej oceny – 3.

Obsługa też nie była najlepsza. Na sali było troje kelnerów. Obsługująca nas kelnerka wydawała się rozkojarzona, nie pamiętała o dodatkowych sztućcach i wybranej formie zapłaty. Podczas naszego pobytu klienci aż trzech stolików, nie mogąc się doczekać rachunku, udawali się do baru, by tam zapłacić za obiad. Być może nie jest to codzienna praktyka, a jedynie wynik tego, że były to walentynki i było naprawdę wielu gości. Zauważyliśmy też jedną rzecz, a mianowicie bałagan z rezerwacjami. Zaczęliśmy obiad o 15.30, a na niektórych stolikach już stały tabliczki informujące o rezerwacji od 18.30. Co chwilę wchodzili goście i jeśli nie mieli rezerwacji, dowiadywali się, że niestety, ale nie ma już wolnych miejsc. Po czym nagle o 16.00 znalazły się miejsca dla dwóch grup gości bez rezerwacji, z tym że musieli określić, ile czasu planują spędzić w restauracji. Ale następni znów spotkali się z odmową, mimo że kilka stolików miało stać pustych do 18.30. Dziwne. Aha, w zimie odradzamy zajmowanie stolików blisko drzwi, ponieważ każde wejście i wyjście gości wnosi ze sobą powiew lodowatego powietrza. Nasza ocena 3.

Przejdźmy teraz do atmosfery. Sala mało klimatyczna, jakieś telewizory w dziwnych ramach, całość ni to wiejska, ni to jakaś. Stoły były ładnie nakryte, z czerwonymi akcentami – pewnie z okazji walentynek. W wazonach stały żywe róże. W łazience nie było zbyt czysto, w kasetce brakowało papierowych ręczników, nie było też żadnej suszarki. Również dajemy ocenę 3.

W lokalu można płacić kartą, są również zabawki oraz specjalne nakładki na krzesła dla najmłodszych. Dla nich również jest specjalne menu, ale pozycje są standardowe.

A jakie są Wasze opinie o tej restauracji? Zachęcamy do pisania komentarzy.:)

Jedzenie
Obsługa
Atmosfera