W ciepłe majowe popołudnie w drodze z zamku Grodno, przedzierając się przez Świdnicę, ujrzeliśmy, że restauracja Manufaktura jest już otwarta i nie mieliśmy wątpliwości, że to właśnie tam zjemy obiad tego dnia. Pamiętaliśmy tę restaurację z programu „Kuchenne rewolucje” Magdy Gessler, choć wtedy nosiła nazwę Stary Browar. Tym, co nas zaskoczyło, był pełny parking; w pierwszym momencie pomyśleliśmy, że może odbywa się tam wesele, komunia lub inna impreza okolicznościowa, ale okazało się, że po prostu restauracja jest bardzo, bardzo popularna (więc warto pomyśleć o rezerwacji). Na szczęście zdobyliśmy wolny stolik (niestety, z miejscem parkingowym się nie udało; musieliśmy zaparkować ulicę dalej).

Na początek wystrój. Po „Kuchennych rewolucjach” restauracja przeszła kolejną metamorfozę i o ile nie pamiętam, jak wyglądała wcześniejsza aranżacja, to obecna bardzo nam się podobała, klimat starego browaru, wszystkie elementy dopasowane, stoły, bar, wszystko spójne, przyjemne w odbiorze. W tle słychać muzykę, ale jest tak dobrana, że po chwili nawet jej nie słyszeliśmy, po prostu była. Pisząc o atmosferze i wnętrzu, praktycznie nie da się do niczego przyczepić (jest nawet sala zabaw dla dzieci).

Kolejny element – obsługa. Obsługiwał nas bardzo profesjonalny kelner. Gdy tylko chcieliśmy cokolwiek zamówić, od razu się pojawiał, potrafił doradzić czy to z wyborem dań głównych, czy napojów. Jeśli wszyscy kelnerzy są tacy jak ten, to właściciel Manufaktury jest szczęściarzem i ma dobrą obsługę.

A teraz najważniejsza część, czyli jedzenie. Na początek kilka słów o karcie dań. Jest dobrze przygotowana, specjalnymi symbolami zaznaczone są dania z „Kuchennych rewolucji” (znaleźliśmy trzy) oraz dania regionalne, a wszystko w bardzo rozsądnych cenach. Tego dnia zamówiliśmy perfekcyjny żurek, pełen dobrej kiełbasy i boczku – cena 8–9 zł za dużą porcję (300 ml), zupę oceniamy na 5. Na dania główne poszły, jako pierwsze, kurczak ze szpinakiem w sosie serowym (niestety, potwornie mdły), do tego puree ziemniaczane (nieprzyprawiona, gęsto usiana grudkami papka) oraz fasolka szparagowa (doskonała). Drugim daniem głównym był schab w sosie grzybowym z knedlami bawarskimi i burakami; danie dobre, ale bez rewelacji. Ceny za danie około 25–30 zł. Na deser zamówiliśmy ciasto migdałowe z ciepłym karmelem – bardzo, bardzo dobre. Do picia piwo, sok, herbata. Za całość zapłaciliśmy 91 zł, restauracji stawiamy 4 (wypadkowa jedzenia do ceny, sposobu podania i smaku) i ją polecamy.

Oczywiście można płacić kartą. Z zaciekawieniem słuchałem zachwytów nad daniami dochodzących z sąsiednich stolików, wielu gości chwaliło rosół i kurczaka w trzech smakach. Wróży to dobrą przyszłość tej restauracji, a i my zapewne kiedyś tam jeszcze zajrzymy, przejeżdżając przez Świdnicę. Polecamy!

Lokalizacja: Bystrzycka 22, 58-100 Świdnica, Polska

Jedzenie
Obsługa
Atmosfera